Post Scriptum:
Nigdy nie byłam w Krokowej, ale przejrzałam stronę Muzeum i inne historyczno-krajoznawczo-lokalne i bardzo, bardzo, bardzo się cieszę z tej imprezy!
Po pierwsze – Kaszuby są piękne i po mazowieckiej płaskości należy mi się od życia trochę moreny.
Po drugie – pałac w Krokowej to nader ciekawe miejsce (a zwłaszcza kolejni jego średniowieczni panowie, co jeden to większy łobuz).
Po trzecie – po raz pierwszy opowiemy historie z głębin morza, rzek i jezior mazurskich jako całościowy program – a już od dawna mnie kusiło.
Uwielbiam morskie stwory i te zielone, podwodne pałace… Wspaniałych, niestrudzonych uczonych, którzy przez wieki opisywali lewiatany, krakeny, syreny, meduzy, a także morskich mnichów i biskupów…
Lubię Bałtyk. Żeby nad nim się prażyć i kąpać – to nie. Ale pływać po nim łódką, albo siedzieć na plaży i mysleć sobie o szarych falach spod moich stóp płynących szybko, szybko w stronę małych, skalistych wysp, na których Szwedzi grają na skrzypcach przywiezioną z Polski muzykę… I o leśnych strumyczkach i jeziorkach, które z Warmii i Mazur toczą się do morza, a z nimi kamyki, odbite w wodzie korony buków i szeptane historie.
Więc się cieszę. A jak było – opowiem, jeśli czasu starczy.