Na Nowe Słońce, Nowy Rok i Święta – życzenia.

Boże Narodzenie. Przesilenie Zimowe. Nowe Słońce. Chanuka. I na pewno mnóstwo innych świąt i okazji w różnych miejscach pięknego Świata. Kolędy, drejdle, kutia (wschodnia bardzo), lepienie uszek (i podżeranie na surowo tych zepsutych), placki ziemniaczane, dużo światła…
Swoją drogą, ciekawe czy-co-jak świętują gwiazdy i galaktyki…
Ale wracając w rejony ludzkie…
Rok był tak pełen podróży i ruchu, że mogę go spokojnie nazwać „rokiem niezaktualizowanych stron i nienadążania z informacjami” 🙂 A ponieważ się kończy, więc życzenia mi się pojawiły. Dla mnie, dla wszystkich.
Czasem się zastanawiam, co mnie w tej historii bożonarodzeniowej wzrusza – bo przecież nie wierzę w narodziny Boga z Dziewicy…
Wzrusza mnie ich spokój.
Józef nie lał Marii w pysk za to dziecko nie wiadomo czyje. Kiedy przyszli pasterze – nie przyszli z widłami, żeby przegnać tę squaterską hołotę, włóczęgów cholernych. W dodatku facet tyle starszy od niej… Panie, to na pewno jakiś zboczeniec… A ona – jakaś taka dziwnie uśmiechnięta, nic nie mówi, może wariatka, niespełna rozumu, niebożątko, słodki jezu, dziecko rodzi, w takich warunkach, co za patologia… Kiedy przyszli pasterze, Józef nie pogonił ich kijem (bo na pewno, prostacy niedomyci, chcą im krzywdę zrobić, a co najmniej gnoju i pcheł naniosą). Nie naburczał, nie zrugał. Maria nie odżegnała nikogo od czci i wiary, że teraz to przychodzą, jasne, hoho, bo gwiazda świeci, zabobonne tałatajstwo, ale kąta w izbie to nikt im nie dał… Kiedy przyszli królowie nikt nie rozsyłał rysunków po kraju – to my, cali w złocie, żebyście wiedzieli, kto prawdziwą jest gwiazdeczką, klękajcie narody.
Wzrusza mnie wędrówka Rodziny.
Nawet w ich ucieczce do Egiptu – tej zapisanej w kolędach i starych pieśniach – nie ma paniki, jest spokój i pewność.
Są żołnierze, chłop, co pszeniczkę sieje, ogień z lodu ukrzesany, zbójcy, wilcy… Różne cuda i dziwy.
Ale przede wszystkim jest spokój. Niespieszny krok osiołka. Wstążka drogi pod stopami. Sandały mocno już schodzone. Piosenka nucona pod nosem, nie z beztroski, tylko jak modlitwa, ta, którą dobrze śpiewać wędrując nocą… Bo swoim aniołom dał rozkaz o tobie, aby cię strzegli na wszystkich twoich drogach… Pewność, że się idzie.
I myślę sobie – te rzesze, te tłumy, które wędrują teraz z Południa i Wschodu.
Uciekając przed barbarzyństwem, przed nieco zmodyfikowanym herodyzmem (który nas też dotyka, w postaci ciężarówek wjeżdżających w tłum i innych koleżków z bombami).
Ich nogi. Ich drogi. Ich niepewność. Ich strach. Ich kompletna bezradność, brak wyjść, wejść, możliwości.
Nawet osiołka ani stajenki, nawet żłóbka nie ma, marzną dzieci i toną. Cudów jakby mniej, z lodu ognia nie ukrzeszesz, a rozbójnicy są rozbójnikami, zgarniają forsę, biją, gwałcą, porzucają w polu.
Ilość strachu i nieufności nieludzka zupełnie.
Nasze puste talerze, wspaniały zwyczaj, z którego jesteśmy dumni, talerze, które w tym roku, jak zwykle, też zostaną pustym – dosłownie – symbolem.
I tylu pięknych, bezinteresownie pięknych ludzi, którzy robią to, co robią – pomagają, zbierają, wędrują, jeżdżą, w domu są, uśmiechają się, przytulają, psa pogłaszczą, kogoś potrzymają za rękę, dadzą dziecku rozwałkować ciasto i pozamiatają potem tę mąkę z całej kuchni… Czyli cuda jednak. Jakieś. Zawsze są.
Słońce się rodzi – i droga ku wiośnie zaczyna się wtedy, kiedy zaczyna się astronomiczna zima.
Niech nam ta nasza Gwiazda świeci.
A. Suryn mi się przypomina:
”Oto jest droga twojego imienia
Jest taka jak myślisz
i jedyna.
Nie możesz zawrócić – tam już nic nie ma.
Nie możesz się zatrzymać,
bo nie możesz się zatrzymać.”
I Ficowski, w duecie z nim: “Wdzięczność moja bezdrożom, że błądzę tak trafnie…”
Dróg nam życzę, wszystkim, i miłości i zaufania do tych dróg. Naszych własnych i tych “obcych”. Nie ucieczek panicznych, tylko kroków miarowych.
Żebyśmy mogli, żebyśmy umieli i żeby nam wolno było iść, lub błądzić, tam, gdzie chcemy i potrzebujemy.
Żeby droga była naszą własną, z wyboru, naszego wyboru.
I błądzenie też.
Żeby nikt na swojej drodze nie był nielegalny, podejrzany. I nie był uchodźcą.
rysunek by Naomi – za zgodą autorki.
22.12.2016

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s